Jak powszechnie wiadomo, jestem maniakiem i jak na prawdziwego maniaka przystało, mam sporo różnych aparatów fotograficznych. Jednym z nich jest Voigtlander Inos II z początku lat 30-tych ubiegłego wieku. Jest to dosyć prymitywna konstrukcja, w której kadrowanie odbywa się na czuja, ustawianie ostrości również i ogólnie cały proces wykonywania fotografii bliższy jest intuicyjnemu strzelaniu na farta, niż poważnemu fotografowaniu.
Niemniej jest to bardzo piękny kawałek sprzętu i gdy trzyma się go w rękach, po prostu czuć historię. Poniżej poglądowa fotka mojego Inosa.
Z założenia jest to aparat średnioformatowy na film 120. Ja postanowiłem wykorzystywać go w nieco inny sposób. Do środka ładuję film małoobrazkowy i tym sposobem wykonuję coś w stylu panoramy, gdzie cała powierzchnia filmu jest naświetlana, razem z perforacją. Efekt jest bardzo ciekawy i mi osobiście bardzo się podoba.
Pierwsze zdjęcia w tym stylu wykonałem już ładnych kilka lat temu. Trochę się tym pobawiłem i odstawiłem aparat na półkę. Jakiś czas temu znowu zacząłem kombinować z Inosem. Podłubałem trochę, poprawiłem to i owo i z nowym zapałem przystąpiłem do focenia. Teraz efekty są o wiele lepsze niż poprzednio, właśnie dzięki kilku poprawkom, które wprowadziłem do całego procesu. Niestety nadal najsłabszym ogniwem jest skan filmu, który wykonuję po prostu robiąc zdjęcie negatywu swoim cyfrowym Nikonem. Tak więc chwilowo jakość cyfrowych plików pozostawia wiele do życzenia, ale daje pogląd co i jak.
Poniżej prezentuję pierwszy z Longinosików, jak nazwałem zdjęcia wykonane wyżej opisanym sposobem.
Longinos - zlepek słów "long", bo zdjęcie jest długie oraz "inos" bo wykonany Inosem :)
Fotografia wykonana na Półwyspie Helskim w miejscu zwanym "dziesiątka" - jest to spot, na którym surfujemy ze znajomymi.
To co widzisz, to miniaturka - kliknij, żeby zobaczyć w dużym rozmiarze:
aparat: Voigtlander Inos II, film: Polypan 50
Niebawem pojawi się więcej longinosów, więc bądźcie czujni.